Pages

.

Od Sylwestra CD Soldato

Stawiając coraz szybciej kroki w tył wreszcie poczułem za sobą zimną ścianę. Przywarłem do niej jak poparzony, próbując utrzymać jakikolwiek dystans pomiędzy mną a psem. To była dla mnie co najmniej dziwna i niecodzienna sytuacja. Wyszczerzyłem zęby w udawanym uśmiechu, za którym kryła się niepewność i lekki strach. 
- N..Nie wiem czy nie mam żadnych...Planów. - przełknąłem ślinę patrząc, jak zbliża się coraz szybciej. Nagle zatrzymał się tuż milimetr przed moim nosem i oparł się łapami o ścianę, kładąc łokcie na moich barkach. Z pewnością gdyby ktoś zobaczył mnie z nim w takiej pozycji pomyślałby, że jestem jakimś gejem, czy nie wiadomo co jeszcze. Byłem zmieszany, dosłownie mnie zatkało. Przez moją głowę przelatywały miliony dziwnych myśli, miliony skojarzeń i złych scenariuszy jakie za chwilę mogą się wydarzyć. Brook zabije mnie, i tego dziwaka ~ pomyślałem krzywiąc się czując na sobie jego rozmarzone spojrzenie. Nie mogliśmy tak tu stać, to zdecydowanie źle wyglądało. Odsunąłem się od niego i chwyciłem za jego łapę, prowadząc na górę po schodach. W sumie, to wyglądało gorzej niż wcześniejsza sytuacja. Modliłem się, aby nikt nas w tym momencie nie zauważył. Soldato już się nie odezwał, dał mi się prowadzić i chyba był nawet z tego zadowolony. Zauważyłem jakiegoś psa idącego korytarzem, i od razu puściłem łapę Soldato. Poczułem na sobie dreszcze, co jeszcze bardziej napędziło mnie do gnania w kierunku mojej komnaty. W pewnym momencie pies objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Spojrzałem na niego zdziwiony, po czym poczułem jak wewnętrzne ja zwija się ze śmiechu. Kolejna sytuacja, która musiała wyglądać dosyć ironicznie, w naszym wykonaniu. Ja, biegnący przed siebie i Soldato, chwytający mnie w pasie i przyciągający do siebie. Przez chwilę zamarłem, wciąż patrząc zdziwiony i lekko zdenerwowany na psa. 
- Chodźmy do mnie, mam dobre wino. - mruknął mi na ucho po czym uśmiechnął się podejrzliwie. Machnąłem ramionami. Skoro chce tylko pogadać o Brook i wypić wino, w sumie mogę z nim iść. Nie ważne, że jest jakimś przedziwnym psem który od chwili naszego spotkania widocznie próbuje się do mnie dobrać, ważne że ma wino! I podobno dobre. Przewróciłem oczami. 
- Dobrze. Ale tylko jeśli dasz mi wino. - westchnąłem, na co pies bardzo się ucieszył, chwycił mnie za łapę i poprowadził do swojej komnaty. 



Soldato ? Dawaj jakieś dobre rozwinięcie akcji z papierem toaletowym. wtf

No comments:

Post a Comment