*tydzień, dwa po halloween*
- Val gdzie ty jesteś! Poddaje się... - krzyknęłam. Bawiłyśmy się w chowanego w jej pokoju. Szukam już i szukam przynajmniej dwadzieścia minut i nic!
- Naprawdę? Takie proste miejsce. - westchnęła. Rozejrzałam się po pokoju. Jej głos dochodził z poszewki od poduszki. - Pomożesz? Nie mogę wyjść - dodała po chwili szarpania się z poduszką. Zaśmiałam się pod nosem. Jak ona tam wlazła? Zaczęłam wyjmować ją z poszewki. No nieźle się skuliła.
- Dobra, teraz idziemy na śniadanie? - spytałam. Ta słodka kulka szczęścia zmusiła mnie na pięć rund chowanego przed śniadaniem! Przyznam, ma dar przekonywania. Pomachała pyszczkiem i ruszyła do drzwi. Rozejrzałam się jeszcze raz po jej pokoju. Burdel zrobiony przez nas, kołdra na ziemi, jakieś pluszaki Val i wreszcie ten największy bydlak, skąd ona go wytrzasnęła? Na jej łóżku leżał wielki, pluszowy, jednorożec! Miał różową grzywę i ogon, róg zaś biało różowy, sam miał kolor bardzo jasny niebieski. Chciałabym takiego... Kiedyś się dowiem skąd ona go wytrzasnęła. Wyszłam z jej pokoju, a ona zamknęła go na klucz, przypięty był do nich breloczek z babeczką. Wszystko należące do tej suni jest takie słodkie i urocze... Właśnie! Klub Val!
- Vaaaaaal, pamiętaasz o twoim klubie? - spytałam. Val odwróciła pysk w moją stronę i uśmiechnęła się promiennie.
- Jasne! Jak miałabym zapomnieć? I jak, przemyślałaś już czy dołączysz? - odpowiedziała. Zaśmiałam się. No trochę myślałam o tym, w sumie Val miała świetny pomysł. Może uda się jej jakąś duszyczkę sprowadzić na dobrą drogę?
- Jak myślisz? - spytałam.
- Dołączysz...? - odpowiedziała z uśmiechem.
- No... Tak! - pisnęłam.
Val mocno mnie wyściskała. Za pewne z podekscytowania.
Bgrhghrhh...!
Na prawdę muszę być głodna. Żeby tak mi w brzuchu burczało? Usłyszałam cichy śmiech Valey.
- Lepiej chodźmy coś zjeść... - westchnęłam. Poczłapałam razem z Val na stołówkę. Wzięła sobie zupę mleczną, a ja postanowiłam posmakować czegoś co jedzą ludzie i raczej nigdy tego nie jadłam. Chodzi o tosty. Był pysze, choć miałam minimalne problemy z pogryzieniem ale dałam radę. Przyznaję, to chyba jest mój ulubiony przysmak od dzisiaj. Muszę częściej próbować ludzkiego jedzenia. Poczekałam jeszcze na Val która siorbała pozostałości z zupy i poszłam odnieść naczynia. Oblizałam się jeszcze i zaciągnęłam Val do mnie do pokoju. Otworzyłam drzwi, Dorian szykował się do wyjścia. Znowu spotkania. Planuję wydarzenia... No wiecie, żeby było tak fajnie jak na halloween!
- Cześć Val! - przywitał się z moją przyjaciółką i podszedł do mnie. - Cześć Aen! - pożegnał się przy okazji dając mi całusa w czoło. Kojarzył Val, bo trochę mu o niej opowiadałam... No co? Lubię mówić!
- Kto to byył? Ja go już kiedyś widziałam? Skąd mnie zna? - spytała się mnie Valey, rzucając się na łóżko.
- Dorian, nie wiem i mówiłam mu o tobie. - odpowiedziałam przez śmiech. Nie wspominałam jej o nim? Nie pamiętam, no, teraz już wie.
- Dorian, twój przyjaciel, tak? - kontynuowała.
- Tak w sumie to mój partner. - odpowiedziałam. - A tak z innej beczki, skąd masz tego jednorożca? - zmieniłam temat. Też bym sobie takiego załatwiła.
<Val? Rozkręcisz? SZIT to jest szit... Heeeehee brak weńcaa hehe >
No comments:
Post a Comment